czwartek, 13 grudnia 2012

katharsis



Stoi na chodniku trzymając w ręce swojego ulubionego L&M’a, czyli mentolowego linka. Ludzie, którzy ją mijają pewnie myślą, że taka ładna i młoda dziewczyna nie powinna się truć. Może mają racji trochę. Ale tylko odrobinę, bo cóż jej z wieku, wyglądu, kasy czy pozycji społecznej skoro jest strasznie nieszczęśliwa? Tak po prostu, mówiąc najprościej. Papierosy to dla niej odskocznia od życia codziennego, od problemów i ogromnej samotności jaka ją trapi ostatnio jakby jeszcze bardziej.
Pewnie powinna teraz poznać swojego księcia. Tylko co zrobić z faktem, że ona już poznała owego księcia? Po czym okazało się, że to nie ona jest jego księżniczką? 
Nie była to historia rodem z romantycznej komedii. Nie poznali się nagle i nie zakochali się w sobie. Znali się tak naprawdę od zawsze. Oboje urodzili się w Białoruskiej miejscowości przygranicznej – w Grodnie. Kiedyś poszli razem na imprezę, bo jak to później wspominali „tak jakoś wyszło”. Spotykali się od tego momentu coraz częściej. W końcu zostali parą. Byli szczęśliwi. Ona miała 17 lat on 23. Pomyślicie pewnie, że to duża różnica. Ale oni jej praktycznie nie zauważali. Znajomi tylko czasem o tym wspominali, ale gdy widzieli ich razem szybko przestawali zwracać na to uwagę. Ona była z niego dumna, bo był utalentowanym siatkarzem, on godzinami mógł patrzeć, jak ona się śmieje. A doprowadzał ją do uśmiechu jak nikt.
Pewnego dnia przyszedł do niej z dziwną miną. Od razu wiedziała, że coś jest nie tak.
-Aleh co się stało?  Zapytała głosem pełnym troski, nie mogąc znieść już dłużej jego smutnego wzroku i milczenia, jakie fundował jej odkąd przekroczył próg jej pokoju. Z reguły cisza jaka zapadała czasem między nimi im zupełnie nie przeszkadzała. Oboje przyzwyczaili się do swojej obecności na tyle, że nawet cisza czasem była naturalna. Tego dnia było jednak inaczej. W powietrzu można było wyczuć czające się obawy i zapowiedź trudnych decyzji.
-Dostałem dziś bardzo ciekawą ofertę pracy. Jeden z najlepszych klubów w Polsce, Asecco Resovia Rzeszów, zaproponował mi, abym reprezentował jego barwy. Siatkówka w Polsce stoi na bardzo wysokim poziomie, o wiele wyższym niż u nas i nie ukrywam, że i pieniądze proponują mi dużo większe niż tu. Jednak wiąże się to oczywiście z przeprowadzką na stałe do Polski - Gdy to wszystko powiedział spojrzał Anie głęboko w oczy i czekał na reakcję. Dziewczyna uśmiechnęła się nieznacznie.
-To cudownie, że cię w końcu docenili. Oczywiście masz zamiar przyjąć tę propozycję? 
-Sam nie wiem… Z jednej strony, oczywiście chciałbym, bo to przecież ogromna szansa. Ale co wtedy z nami będzie? Ty przecież nie będziesz mogła wyjechać ze mną, bo masz jeszcze szkołę, poza tym twoi rodzice w życiu nie puściliby cię ze mną do innego kraju, a musisz ich słuchać przynajmniej do przekroczenia progu dorosłości. Ana nie chce cie zostawiać. Zwariuję bez ciebie… powiedział i przytulił swoją kochaną dziewczynę mocno a zarazem delikatnie, żeby nie zrobić jej krzywdy. Ona spojrzała na niego z czułością, ujęła jego twarz w dłonie i uśmiechnęła się pokrzepiająco, chociaż w jej oczach błyszczały już pierwsze łzy. To oczywiste, że nie chciała by wyjeżdżał, bo naprawdę go kochała, ale nie mogła też pozwolić, żeby, ze względu na nią, on zmarnował swoją karierę. Przecież kochał siatkówkę i ona go w pełni rozumiała, z równą mocą kochała taniec. Po dłuższej chwili odezwała się.
 –Ta propozycja z Polski to dla Ciebie ogromna szansa. Oboje o tym wiemy. Wiem jak kochasz siatkówkę, bo ja kocham taniec z równą mocą. A nasz związek przetrwa. Ja skończę szkołę i przeprowadzę się do ciebie. Studiować mogę przecież wszędzie. To tylko dwa lata. Przetrwamy to.
Nie przetrwali. Chociaż oboje się starali. Po pół roku, podczas którego widzieli się tylko 3 razy oboje stwierdzili, że to dla nich zbyt trudne. Gdy tylko się zobaczyli tonęli w swoich objęciach jednak każdy kolejny wyjazd był coraz trudniejszy. Ona odczuwała tęsknotę coraz dosadniej, on też. Ustalili, że tak będzie lepiej. Nie było. Przynajmniej dla niej. Pierwsze pół roku tęsknota była tak silna, że aż sprawiała jej niemal fizyczny ból. Później stopniowo było trochę lepiej. Aż w końcu wmówiła samej sobie, że już jej przeszło, że się odkochała. Nie odkochała się.
Dziś minęły już ponad trzy lata od ich rozstania a ona czuje że jej życie jest kompletnie bez sensu. Dalej nie znalazła sobie chłopaka, bo żaden nie był odpowiedni. Ani jeden nie był nim. Wyjechała na studia. Co prawda do Polski, ale nie do Rzeszowa, miasta, w którym on nadal gra, tylko do Szczecina, żeby byli daleko od siebie. On ma przecież teraz już żonę i dzieci i chyba jest szczęśliwy, przynajmniej tak to wygląda jak czasem ogląda jego występy na boisku. Ona natomiast jest kłębkiem nerwów i przechodzi właśnie straszny okres w swoim życiu. W Szczecinie czuje się okropnie samotna, Nie znalazła tu przyjaciół, bo od pewnego czasu stroni od ludzi, nie jest już wesoła i towarzyska jak kiedyś. Na studiach nie idzie jej najlepiej, nie spodziewała się że będzie jej tak ciężko. Nie widzi sensu życia. Jest obojętna i apatyczna. Chciałaby umrzeć. 


Przepraszam. Musiałam to napisać. Mówi się że gdy jest komuś bardzo źle to wtedy musi to gdzieś z siebie wyrzucić. To jest mój sposób na to, żeby się oczyścić. Taki łanparcik. Nie wiem czy powstanie coś jeszcze tu w najbliższym czasie. Nie wiem czy w ogóle jeszcze coś powstanie. Nie byłam pewna czy to publikować bo nie do końca podoba mi się jak to wyszło. w mojej głowie ta historia wyglądała trochę lepiej. Nie wiem... Generalnie ostatnio niczego w moim życiu nie jestem pewna. Nie jest dobrze. Pozdrawiam. A.

15 komentarzy:

  1. Nie każda historia miłosna kończy się happy endem... Czasami jednak, lepiej żyć ze świadomością, że ta druga osoba jest szczęśliwa, niźli nie ma jej w ogóle...
    Chyba pierwszy raz czytam coś Twojego, nie wiem czy wcześniej pisałaś, czy też nie... W każdym razie przekaz i sens historii, jest niesamowity.
    I mam nadzieję, że to nie był jej prawdziwy książę. Że ten prawdziwy, jeszcze się pojawi. :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Trafiłam tu po Twoim wpisie u mnie i podoba mi się :) To opowiadanie, mimo, że krótkie, ma jasne przesłanie i sens. I w zasadzie mogłoby być początkiem czegoś dłuższego, choć wcale nie musi. Pozdrawiam i życzę poprawy w życiu, pewności i żeby było dobrze :)

    OdpowiedzUsuń
  3. To jest świetne i bardzo się cieszę że zdecydowałaś się opublikować. Ta historia przypomina mi mój bolesny w życiu okres. ludzie często decydują się przerwać związek na odległość podając argument że tak będzie lepiej, tylko ze przeważnie wtedy albo cierpią obie strony, albo jedna z nich a druga jest szczęśliwa, tak było w tym przypadku. Aleh ułożył sobie życie na nowo, a Ana nadal go kocha i cierpi, nawet jeżeli by się spotkali to nie wiadomo czy nie cierpiałaby jeszcze mocniej. Dzięki za Aleha, jak go uwielbiam a widząc to zdjęcie od razu mam świetny humor

    OdpowiedzUsuń
  4. A mi się to bardzo podoba! Jest super i jak najbardziej mogłoby to przerodzić się w dłuższą historię! Może jeszcze to przemyślisz :) Pozdrawiam :*
    nowość na - i-do-not-know-what-i-want.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nowość na http://i-do-not-know-what-i-want.blogspot.com
      Zapraszam :)

      Usuń
    2. Zapraszam na nowy rozdział :)
      http://i-do-not-know-what-i-want.blogspot.com/

      Usuń
    3. Serdecznie zapraszam na nowy rozdział na
      http://i-do-not-know-what-i-want.blogspot.com/
      Pozdrawiam :)

      Usuń
    4. Zapraszam na nowy rozdział! :) Pozdrawiam :)
      http://i-do-not-know-what-i-want.blogspot.com/
      Nie wiem czy mam Cię tutaj cały czas informować o nowościach?:)

      Usuń
  5. Wchodząc tutaj, myślałam, że to będzie jakiś twój pamiętnik. A okazało się, że to taka krótka historyjka. I nadal nie wiem jak to odczytać, bo skoro "oczyszczenie" to można by podejrzewać, że przeżyłaś podobną sytuację. Teraz nie wiem czy mam komentować zwracając się do ciebie, czy opisując Anę :D W każdym razie bardzo współczuję Anie. To co czuje do Alka to musiała być prawdziwa miłość, skoro po tylu latach wciąż nie umie znaleźć miejsca na ziemi :( I ciekawa jestem czy się jej to uda, biorąc pod uwagę czas, który minął. Z natury wierzę jednak, że wszystko, nawet najbardziej beznadziejna sytuacja może skończyć się dobrze. I życzę ci takiego optymizmu, nawet jeśli wydaje się, że gorzej być nie może :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Masz rację, jest to trochę moja historia. Napisanie jej pomogło mi w pewien sposób. Mogę teraz spojrzeć na to wszystko bardziej z boku. Dlatego właśnie zastanawiałam się, czy w ogóle to publikować. A mój optymizm też gdzieś tam głęboko we mnie jest, tylko czasem gubi mi się w tym moim życiowym bałaganie. Ale jest lepiej. Jest, bo mam w życiu ludzi, którzy zawsze mnie wspierają i w ostatnim czasie przekonałam się o tym jeszcze bardziej. Chociaż zawsze w nich wierzyłam.

      Usuń
  6. Serdecznie zapraszam na 3 rozdział na http://na-boisku-i-poza-nim.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  7. Czasami już tak bywa, że mimo obietnic z obu stron coś się wypala. Na dodatek odległość, czyli aspekt, którego związek zdecydowanie nie lubi. Hm, doskonale rozumiem położenie bohaterki. Ja do tej pory nie mogę zapomnieć o podobnym zakończeniu związku z facetem.
    Cholernie mnie to urzekło, pisz więcej. ;)

    OdpowiedzUsuń
  8. Ja bym chciała wiedzieć, jaka jest ta historia.
    Współczuję Anie, na pewno jest jej trudno..

    OdpowiedzUsuń
  9. Jaki ja mam poślizg z blogami. Mamuniu. Kocham Cię za Szczecin, kocham. Szkoda, że tylko łan part, z chęcią poczytałabym dłużej. Ból Any jest potężny, aż mi się smutno zrobiło.

    OdpowiedzUsuń